Nawet jeśli
poznał Laurę, postanowił udawać, że jest inaczej. Jego twarz znów przybrała
wyraz uprzejmej obojętności. Uśmiechnął się do Laury, wziął długopis do ręki i
złożył podpis dokładnie obok swojego starego i podał list dziewczynie. Zaraz
potem znów odwrócił głowę w stronę wysokiego kolesia.
Laura
otworzyła szeroko oczy. Szok i wściekłość malowały się na jej twarzy. Momoko,
widząc całą akcję, chciała odciągnąć ją na bok, ale to wcale nie pomogło
zielonookiej się uspokoić. Potrząsnęła ramieniem, by pozbyć się ręki Japonki ze
swoich pleców. Zerknęła na nią kątem oka, po czym nagle odwróciła się z
powrotem w stronę jej byłego, jak sądziła, przyjaciela. Ignorowała to, że fanki
stojące za nią zaczęły się denerwować. Miała gdzieś, czy komuś przeszkadzała,
zwłaszcza, że nie rozumiała ani słowa z tego, co do niej mówiły. Z impetem uderzyła
w stolik, zbierając tym uwagę wszystkich dookoła.
- Kpisz czy
o drogę pytasz? - wysyczała, rzucając Jonginowi wściekłe spojrzenie. Ten
zerknął na nią zdziwiony i uniósł brew.
-
Przepraszam? Chciałaś podpis, więc go dostałaś. Czego jeszcze ode mnie
oczekujesz? – chłopak uniósł rękę i wskazał nią na wyjście. - A teraz, jeśli
byś mogła... Blokujesz przejście.
Dziewczyna
nie miała nawet czasu odpowiedzieć, gdyż została wypchnięta siłą przez wściekłe
fanki. Momoko poleciała zaraz za nią. Rzuciła spojrzenie Koreankom, by po
chwili spojrzeć na uśmiechniętego Kaia. Była zszokowana. Nie wiedziała, co o tym
myśleć. Wyglądało na to, że chłopak w ogóle nie znał jej nowej współlokatorki.
Czyżby była kolejną zdesperowaną fanką? Spojrzała na Laurę. Stała ze
spuszczonymi rękoma, ze wzrokiem wbitym w Kaia.
- Laura?
Wszy...
- Którego
jesteś największą fanką? - Momoko zdurniała. O czym ona w tym momencie mówiła?
- No którego?
- O czym
Ty...
-
Odpowiedz! - Laura skierowała spojrzenie na Japonkę. Miała obojętny wyraz
twarzy, ale w jej oczach dało się dostrzec wyraźną złość.
-
Chanyeol... To ten zaraz obok Kaia. - Czarnowłosa wskazała nieśmiało głową na
wysokiego chłopaka, który wyglądał jakby zaraz miał „zauśmiechać” na śmierć
wszystkich po kolei i siebie przy okazji.
- Stań więc
w kolejce po podpis od niego. Wiem, że tego chcesz. Idź. Ja tu poczekam. -
Blondynka posłała koleżance coś, co tylko w domyśle mogło być uśmiechem. Momo
wahała się przez dłuższą chwilę, ale otrzymując od Laury ponaglające sygnały,
ruszyła w końcu w stronę kolejki do jej idola.
Laura
przeżuwała już trzecią gumę. Stała pod ścianą z dobre półtorej godziny.
Straciła z wzroku Momoko, po tym jak kolejna grupa walniętych fanek przebiegła
tuż przed nią. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby Japonka po prostu wpuszczała
wszystkie przed siebie. Zdecydowanie nie była asertywna.
Na
szczęście, albo jak ona uważała - nieszczęście, miała doskonały widok na
blondyna. Widziała uśmiechy, które posyłał fankom, widziała, gdy śmiał się z
tym wysokim kolesiem od Momo, widziała, jak rozmawiał z jakimiś ludźmi,
prawdopodobnie z personelu. Przez cały ten czas spojrzał w jej kierunku tylko
raz i była prawie stuprocentowo pewna, że nawet jej nie zauważył.
Gdy sięgała
po kolejną gumę, poczuła, że ktoś dotknął jej ramienia, ewidentnie domagając
się uwagi z jej strony.
- No
nareszcie Momoko, ile można... - Dziewczyna przerwała, gdy zobaczyła, że osoba,
która stała obok, wcale nie była czarnooką. Była jej totalnym przeciwieństwem.
Pierwszy raz widziała tak potężnego azjatyckiego mężczyznę. Wytrzeszczyła oczy
ze zdziwienia, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że chyba nie powinna się
tak zachowywać, bo może niechcący oberwać... - W czym mogę służyć?
- Ty. Iść.
Ze. Mną. - Mężczyzna ledwo potrafił sklecić zdanie po angielsku, a jego akcent
był okropny. Blondynka ledwo zrozumiała, co chciał jej przekazać. Uniosła do góry
brew.
- Dlaczego
mam z tobą iść? Obawiam się, że się nie znamy, a ja raczej wolę unikać rozkazów
od... - Nie miała sposobności dokończyć, gdyż poirytowany mężczyzna po prostu
złapał ją za ramię i zaczął prowadzić w stronę jakichś drzwi. - Ej, ej, ej! Przecież
ja nic nie zrobiłam, no! Tylko stałam i czekałam na koleżankę! EJ!
Laura
została wepchnięta do jakiegoś pokoju. Co się do cholery tutaj dzieje? Gdzie
ja jestem?! Blondynka zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Garderoba.
Świadczyły o tym dwie toaletki stojące pod ścianą. Rzeczą, której jednak się
nie spodziewała, był stolik z kanapkami, różnymi owocami i wielkim termosem.
Dopiero wtedy zielonooka poczuła, że jest głodna. Bez zastanowienia złapała za
pierwszą kanapkę i zaczęła jeść ją łapczywie.
Po
piętnastu minutach dziewczyna zaczęła się nudzić i wtedy zdała sobie sprawę z
tego, że chyba nie powinna tu być. Spróbowała otworzyć drzwi. Ku jej zdziwieniu
ustąpiły natychmiast. Uśmiechnęła się do siebie i już chciała wychodzić, kiedy
uświadomiła sobie, że stoi oko w oko z jakimś kolesiem.
Był trochę
wyższy od niej i na pierwszy rzut oka raczej mało ciekawy. Dopiero kiedy
zdecydowała się mu przyjrzeć, dostrzegła, że chyba za bardzo zaprzyjaźnił się z
eyelinerem. Za jego plecami ujrzała tego wielkiego Azjatę, który ją tu
przyciągnął. Przez cały czas mnie tu
pilnował?! Rzuciła mu wściekłe spojrzenie, po czym z powrotem wycofała się
w głąb pokoju. Usiadła pod ścianą i spojrzała spode łba na nowego przybysza,
który wydawał się być trochę zdezorientowany. Widocznie starał się nie zwracać
na nią uwagi, ale jego wzrok mimowolnie kierował się w jej stronę. W końcu zamknął
za sobą drzwi, usiadł przed lustrem i zaczął zmywać makijaż, nie spuszczając
jednak oka z Laury.
Zajęta
swoimi myślami, ledwie usłyszała, że coś do niej powiedział. Potrząsnęła głową
i spojrzała na niego pytająco. Powtórzył swoje – jak się zdążyła domyślić –
pytanie i wytrzeszczył oczy, które bez eyelinera nie były już tak wielkie.
Mówił po koreańsku.
- Nie
rozumiem – odpowiedziała mu po angielsku, po czym znów spojrzała przed siebie,
dając mu tym samym do zrozumienia, że chyba jednak się nie dogadają.
- Sory.
Czasem zapominam, że nie wszyscy znają koreański. Pytałem, kim jesteś i co tu
robisz? – po raz trzeci powtórzył pytanie, z tą różnicą, że zrobił to w języku,
który zielonooka znała. Znów przeniosła wzrok na chłopaka, lekko zdziwiona tym,
co przed momentem usłyszała.
- Dobre
pytanie... – Blondynka westchnęła głośno i oparła głowę o ścianę.
- Jestem
pewien, że wiesz kim jesteś. Jak można nie wiedzieć, kim się jest? Chociaż...
Ostatnio znowu czytałem Alicję w Krainie Czarów. I tam była taka scena... No bo
Alicja często nie wiedziała, wiesz, kim jest. Bo przecież zmieniała się tyle
razy. Wiesz, Alicja z Krainy Czarów. Alicja. Ej. Muszę przeczytać Alicję...
Może ju...
- O czym ty
do mnie mówisz, człowieku?! – Laura krótkim zdaniem przerwała ten jakże
fascynujący monolog.
- ...tro.
Może. Taak... – Chłopak podrapał się nerwowo po karku, a potem do niego
dotarło, o co na początku pytał. Znowu pochodzenie dziewczyny wydało mu się
sprawą pierwszorzędną, chociaż zazwyczaj na pierwszym miejscu stawiał Alicję.
- To
wszystko? – zapytała – jak na nią – dość uprzejmie i uniosła brwi.
- Nie. Sory
– W tym momencie chłopak wykonał specyficzny ruch palcem przed swoją twarzą -
ale nie uwierzę, że ty też się od rana kilka razy zmieniłaś, okeej? Czemu mnie
oszukujesz?
To była kolejna
rzecz, której się nie spodziewała. Nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać. Nie
miała zamiaru kontynuować tej rozmowy. Nie bawiły jej w tym momencie takie
gierki. Bo to była gra, prawda? On nie mógł być taki głupi.
Koreańczyk też
postanowił zakończyć rozmowę na tym etapie. Obrócił się na krześle i uformował
usta w cienką linię. Nienawidził być ignorowany, a blondynka właśnie to robiła.
Jeśli chciała go wkurzyć, udało jej się to. Bo przecież wszyscy zawsze
specjalnie go denerwowali!
-
Bezprawie! – wyrwało mu się, a potem już się nie odzywał.
Po
kolejnych dziesięciu minutach drzwi ponownie się otworzyły. Blondynka otworzyła
oczy i spojrzała w tamtą stronę. Zerwała się na nogi na widok osoby, która właśnie
weszła do pomieszczenia.
To był
Jongin. Albo Kai. Albo cholera wie kto... Facet ze zdjęcia. Tak. Laurze to
określenie wydało się najwłaściwsze.
- Skarbie,
naprawdę długo się nie widzieliśmy. – Kai posłał dziewczynie szarmancki uśmiech
i ruszył w jej stronę.
- TY! –
wrzasnęła, gdy tylko chłopak znalazł się wystarczająco blisko. I już chciała
puścić niezłą wiązankę przekleństw, kiedy usłyszała trzask. Odwróciła się
gwałtownie. Alicja, jak nazwała nieznajomego chłopaka, właśnie podnosił krzesło
z podłogi.
- Nie
zwracajcie na mnie uwagi... – mruknął tylko i usiadł tak prosto, jakby przed
chwilą połknął kij od szczotki, a nie wywalił się na krześle.
- TYYY! –
powtórzyła blondynka, chociaż nadal nie mogła zignorować obecności dziwnego
chłopaka, który przyglądał im się w lustrze.
- No ja...
– odpowiedział jej Kai, szczerząc się jak ostatni debil. – Jestem tu. I ty też
jesteś. Czy to nie wspaniałe?
- TYYYYYY!
- Ja. Jongin.
Ja... Skarbie, coś nie tak? – Blondyn udał zdziwienie.
Laura nie
wytrzymała. Uniosła dłoń i uderzyła go w twarz najmocniej jak tylko potrafiła.
Spodziewała się ze strony chłopaka ataku nagłej furii albo... jakiegoś cichego
jęku? A on nie zareagował. Wpatrywał się w nią beznamiętnym wzrokiem z takim
spokojem, jakby przed chwilą nic się nie stało. Dziewczyna zaczęła żałować, że
go uderzyła. Wyszła na furiatkę, a tak naprawdę jedynym sukcesem, który tym
ciosem odniosła, był fakt, że starła z twarzy Kaia ten jego głupkowaty
uśmieszek.
- No, uderz
jeszcze raz – usłyszała złośliwe, wręcz prześmiewcze słowa z ust Jongina. –
Uderz jeszcze raz, a obiecuję ci, że oddam dwa razy mocniej. Kompletnie
zapomnę, że jesteś dziewczyną. – Wskazał na swój policzek, nachylając się nad
blondynką prowokacyjnie.
Uwielbiam kreację postaci Kaia - jest w absolutnie cudowny sposób pełna czystej pewności siebie i pogardy dla niższych form życia (czyt. całej reszty świata). Natomiast Baekhyun... z całą pewnością to dość specyficzny charakter, ale na razie jeszcze nie wiem, jak się do niego ustosunkować (może dlatego, że jego występ był krótki i, prawdę mówiąc, gościnny)... kogo ja próbuję oszukać, dobrze wiesz, iż czekam tylko na Krisa (bo w końcu to człowiek wrażliwy, artysta, jak na niego nie czekać?).
OdpowiedzUsuńRozdziały są skandalicznie krótkie - a przynajmniej to moje odczucie, bo ja chciałabym JUŻ (natychmiast najlepiej) wiedzieć, co będzie dalej. Nie do końca trafia do mnie scena z czymś na kształt porwania Laury, muszę to nadmienić. Wydaje mi się, że Korea to kraj cywilizowany i kogoś, z kim chce się porozmawiać, po prostu się o tę chwilę (lub nieco więcej) konwersacji prosi. Oczywiście, sytuacja wyżej opisana niejako pasuje do postaci Kaia - zły chłopiec, złe metody, zło wszędzie, strach zajrzeć pod łóżko - ale trochę razi. Minimalnie, zupełnie do wybaczenia.
Całkowicie rozumiem uczucia Momo. Gorąco kibicuję jej w dostaniu się do Chanyeola, i żywię nadzieję, że inne fanki jej nie zjedzą... bo jaki fandom EXO jest, każdy widzi.
Już się wypowiadałam na temat tego rozdziału, ale.. Po pierwsze - cieszę się, że się w końcu pojawił. Postać Kaia idealnie pasuje mi do niego samego. Taki szczery do bólu i bez zahamowań. Co do Bekona - naprawdę, naprawdę, naprawdę wydaje się być teraz bardzo dziwny. Czekam tylko aż pojawi się na dłuższy czas, bo narazie jeszcze nie wiem co mam o nim myśleć. Mimo tego, że póki co na mnie dobrego wrażenia nie robi. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział~
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie!Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;D
OdpowiedzUsuńAhh. Normalnie dzisiaj znalazłam te opowiadanie i się w nim zakochałam! Normalnie czekam na nexta. :>
OdpowiedzUsuń